Może to i bajka… nie wiem, chińskiego ptaka Peng nie poznałam… ale byli tacy co próbowali latać jak on, wolno, wolniej, wydobywając z gardeł bezgłośny dźwięk hiiiiiiiiiiiii…. Co ciekawe, wydobywać go kiedy spłaszcza nas wyimaginowany walec … a to wszystko, aby potrenować Potrójny Ogrzewacz oraz stowarzyszone z nim osierdzie.
Potrójny Ogrzewacz – San Jao – organ, którego nie ma w naszej zachodniej medycynie, a który jest bardzo istotny w tradycyjnej medycynie chińskiej, tłumaczący skąd bierzemy qi i co się z tą energią dzieje w naszym ciele.
O jego zasługach dla naszego organizmu mogli się dziś dowiedzieć poniedziałkowi adepci Wibrujących Organów w Muzeum Azji i Pacyfiku.
A czego jeszcze?
Tego, jak można oddychać „trójfazowo”, spacerować żyrafim krokiem oraz wodzić palcem po meridianie Potrójnego Ogrzewacza.
Wszystkich zapalonych – i to potrójnie – zapraszamy już w następny poniedziałek na pierwsze warsztaty Qigong’u Szkoły Mędrców z Góry Emei. Brzmi tajemniczo ….shaaaaa….
A jednak zdążyłam na zajęcia, bardzo pomogły na sen. Nareszcie cała noc przespana bez przebudzenia.
Fantastycznie, dziękuję.
O.K.
Miło nam ☺ . Jak omawiałem w trakcie zajęć, ostatni z Sześciu Leczących Dźwięków, harmonizujący pracę Potrójnego Ogrzewacza, wykonywany jest często na leżąco, z podobnym sposobem oddychania i wizualizacją. Znalem szereg osób mających nawet poważne kłopoty ze snem, które wykonując to ćwiczenie regularnie wieczorem, nawet tylko przez parę dni, pozbyły się tego problemu i bardzo szybko mogły zupełnie odstawić leki nasenne, które często brały przez dłuższy czas. Podobne przypadki były omawiane w literaturze, również przez Mantaka Chia, którego metodologię stosowałem na naszych zajęciach. Pozdrawiam, J.