W krainie herbaty upał jest niemiłosierny, tak że najlepiej zaprzestać ruszać się po 10-tej. Nie jest to nam jednak pisane. Dzisiejsza relacja z pełnego dnia stażu, od świtu do zachodu słońca, z uwzględnieniem wszystkich posiłków, które swoje apogeum miały w południe w ilości 10 dań – to trzeba zobaczyć i spróbować, aby zrozumieć…! – jest na filmiku 🙂
Z ciekawostek kulinarnych, to zupa na bazie wywaru z mięsa z owocami lotosu i mikro-krewetki, wielkości paznokcia, podobnej wielkości rybki można spotkać z orzeszkami ziemnymi…
Ogólnie ćwiczenia przebiegają w harmonii z otoczeniem i temperaturą – rano szlifujemy formę, przed południem broń, a po południu powtarzamy to, co wcześniej przez upał wyparowało. O 17:30 zaczyna się zmrok, otaczające nas góry zasnuwają się mgłą, robi się jeszcze bardziej wilgotno i tajemniczo. To czas na wycieczkę i zaplanowaną wcześniej przez organizatorów kolację. Wszytkie smaczki, detale i kolory podróży na załączonych zdjęciach i filmie. Kolejna porcja Tajwanu do konsumpcji już niebawem.
Fascynująca, kolorowa opowieść.. Temperaturę powietrza, mnogość zapachów, tych „ładnych” i tych „brzydkich” (to sprawa bardzo umowna) można sobie jedynie „dośpiewać”…