Dzisiejsza wyprawa zaprowadziła do chińskiej dzielnicy w Singapurze, czyli Chinatown, a tam wszechobecne małpy, nic dziwnego, to jeszcze jej rok zgodnie z chińskim kalendarzem. Po oswajaniu jetlagu – czyli wielokrotnemu budzenia się w nocy w skutek zmiany czasu – rozpoczęło się polowanie miejskich obrazów. Po drodze, na dzień dobry – cacko samochód o wyjątkowo długich i powabnych rzęsach, a za przednią szybą ułożone rządkiem 10 tygrysich maskotek!
Załączony materiał nakręcony został w dość ciężkich warunkach, gdyż w wielu sklepach jest zakaz robienia zdjęć i filmowania… Legalnie można kupować te wszystkie cuda, kimona, wachlarze, czajniczki, słoiczki z żółtymi płynami, pędzle, rogi zwierzęce, owoce itd. Jeść można również do woli, ale tylko we wskazanych miejscach, jak jadłodajnia czy restauracja. Zaś na stacji metra – odpada, surowo zabronione pod karą krzywny, nawet 500 dolarów singapurskich (prawie 1500zł!) i tu się to respektuje – nikt nic nie je, ani nie pije! czyli reasumując, ci którzy u nas bezkarnie jedli i pili śniadanko jadąc do pracy komunikacją miejską mogą odetchnąć z ulgą (zajrzeliśmy do netu jak jest w Wwie – to „tylko” 500zł 🙂 ). Smacznego!
Zapraszamy na filmik, niebawem coś jeszcze nakręcimy, ale to już z innego etapu azjatyckiej wyprawy…
absolutnie uwielbiam! i niemal ciałem, a napewno duchem, przenoszę się w miejsca, które oglądam! <3
Dzięki, a to dopiero początek 🙂
Jestem fanem podróży i Twojego montażu 🙂 <3
Dzięki, pracujemy dalej, będzie więcej 🙂
Pytanie profanki do wtajemniczonych: Do czego służą te przedmioty przypominające pędzle albo kropidła?
Pozdrawiam
:j